W Polsce jest już prawie 10 tys. sklepów internetowych a blisko trzy czwarte użytkowników sieci korzysta z ich oferty. Niestety nadal pojawiają się zastrzeżenia konsumentów dotyczące przestrzegania praw w Sieci. W ubiegłym roku powiatowi i miejscy rzecznicy konsumentów odnotowali blisko 25 tys. skarg na problemy związane z zakupami przez Internet i poza lokalem przedsiębiorcy, tymczasem w roku 2009 takich skarg było około 18 tys.
W tym roku UOKiK wydał 4 decyzje dotyczące sklepów internetowych. Ostatnie z nich dotyczą trzech witryn www.mediasklep.pl, www.zegarki.pl oraz www.positivo.pl. Przypominają konsumentom, o tym, że warto znać swoje prawa szukając okazji w Sieci.
W tym i kolejnych wpisach omówimy zagadnienia, o których mowa w tych decyzjach.
Zwrot towarów a dodatkowe koszty
W zakończonym właśnie jednym z postępowań Prezes UOKiK zakwestionowała praktykę stosowaną przez www.mediasklep.pl, witrynę sprzedającą m.in. sprzęt sportowy.
Przedsiębiorca zastrzegał niezgodnie z prawem, że w przypadku zwrotu towaru, konsumentowi oddawana jest należność po potrąceniu kosztów manipulacyjnych w wysokości 5 proc. kosztu zamówienia brutto. Zgodnie z prawem w przypadku zakupów przez Internet, kupującemu przysługuje prawo zwrotu towaru w określonym terminie. Ponadto nie może być on obarczany dodatkowymi kosztami za rezygnację z umowy kupna-sprzedaży. Skorzystanie z tego przywileju możliwe jest w ciągu 10 dni od zakupu, jeśli złożymy oświadczenie o odstąpieniu od umowy i odeślemy towar. Przedsiębiorca w ciągu 14 dni powinien zwrócić nam całą wpłaconą kwotę. Prezes UOKiK zobowiązała właściciela internetowego sklepu do zaprzestania stosowania niedozwolonych praktyk. Przedsiębiorca podjął współpracę z Urzędem, co umożliwiło odstąpienie od nałożenia kary finansowej. Decyzja jest prawomocna.
Więcej na temat odstąpienia od umowy zawartej przez Internet piszemy w naszym poradniku praw konsumenta.
Oświadczenie o odstąpieniu od umowy – wzór pisma o odstąpieniu
Aby skutecznie odstąpić od umowy zawartej przez internet niezbędne jest złożenie prawidłowego oświadczenia o odstąpieniu od umowy. Na naszej grupie reklamacyjnej w serwisie Facebook w dziale „pliki” przygotowaliśmy darmowy wzór oświadczenia o odstąpieniu od umowy zawartej na odległość. Wystarczy dołączyć do grupy na Facebooku i go pobrać. Plik jest gotowy do uzupełnienia i wydrukowania. Grupę reklamacji towaru na FB znajdziesz tutaj reklamacja towaru.
Zakazane zapisy w regulaminie sklepu internetowego
Zapisy w regulaminie sklepu wyglądały następująco:
pkt 21 „W razie zwrotu towaru, Klient ponosi koszty przesyłki towarów do i od Klienta”
pkt 25 „W przypadku (…) zwrotów spełniających ww. warunki, gwarantujemy zwrotnależności drogą przelewu bankowego na wskazane przez zamawiającego konto lubprzekazem pocztowym na podany na zamówieniu adres, po potrąceniu kosztówmanipulacyjnych w wysokości 5% kosztu zamówienia brutto”
Kto i za co płaci?
Decyzja Prezesa UOKiK (RWR 11/2011) jest o tyle ważna i istotna dla konsumentów, że prawo nie przewiduje jednoznacznie kto ma ponosić koszty wysyłki zwracanego towaru. Dzięki ostatnim decyzjom Prezesa możemy teraz skutecznie żądać od sprzedawcy zwrotu także tych kosztów.
Należy od razu jednak podkreślić, że chodzi tutaj jedynie o koszty wysyłki towaru, tj. koszty wysyłki zakupionego towaru od sprzedawcy do konsumenta. Konsument musi jednak ponieść koszt „odsyłki” w przypadku zwrotu towaru.
[info_box] Przykład 1:
Zamówiliśmy w księgarni internetowej książkę kucharską. Cena książki to 40 zł, koszt przesyłki to 10 zł. W razie odstąpienia od umowy sprzedawca powinien nam zwrócić 50 zł. Natomiast zwracaną książkę odsyłamy na nasz koszt. [/info_box]
[info_box] Przykład 2:
W innej księgarni internetowej kupiliśmy tą samą książkę w cenie 45 zł. Zgodnie z regulaminem przesyłka była gratis. W razie odstąpienia od umowy i zwrotu książki sprzedawca musi nam zwrócić 45 zł. My natomiast odsyłamy książkę na nasz koszt. Sprzedawca nie może zastrzec w regulaminie, iż w takim wypadku może potracić np. 10 % ceny książki jako koszty manipulacyjne, czy też po prostu jako równowartość kosztów wysyłki. [/info_box]
Z uzasadnienie Prezesa UOKiK
W uzasadnieniu decyzji Prezes UOKiK powołał się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z dnia 15 kwietnia 2010 (dalej: Wyrok ETS). Wyrok ten ma znaczenie dla polskich przedsiębiorców oraz konsumentów, gdyż dotyczy dyrektywy, na mocy której została wydana także nasza ustawa regulująca zawieranie i odstępowanie od umów na odległość. Prezes podkreślił, że do interpretacji polskiej ustawy niezbędna jest znajomość m.in. omawianego wyroku.
Czytając uzasadnienie dowiadujemy się, iż:
[…] koszty wysyłki towaru nie powinny obciążać konsumenta, który odstępuje odumowy zawartej z przedsiębiorcą na odległość. Innymi słowy, w przypadku odstąpienia przez konsumenta od umowy, przedsiębiorca nie ma prawa żądać od niego zwrotu kosztów wysyłki towaru. Strony mają wówczas obowiązek zwrotu jedynie wzajemnych świadczeń – konsument na własny koszt odsyła towar, natomiast przedsiębiorca zwraca otrzymaną cenę.
oraz
W razie skorzystania przez kupującego z prawa odstąpienia od umowy,przedsiębiorca zobowiązany jest do zwrócenia mu zapłaconej ceny bez dodatkowych kosztów. Nie może on również ponosić z tytułu wykonywania przysługującego mu prawa odstąpienia odumowy żadnych opłat poza bezpośrednimi kosztami zwrotu towarów. ETS podkreślił, że cel dyrektywy to bez wątpienia zapobieganie zniechęcaniu konsumenta do skorzystania zprzysługującego mu prawa odstąpienia od umowy. Obciążenie konsumenta nie tylko kosztami odesłania towarów, lecz również ich wysyłki mogłoby zaburzyć zrównoważony podział ryzyka pomiędzy stronami w umowach zawieranych na odległość, przez przenoszenie na konsumenta całości kosztów związanych z transportem towarów.
Niestety nie unikniemy sprzedawców, którzy mimo wszystko będą się starali przerzucać koszty wysyłki towaru na konsumenta. Teraz mamy jednak 2 silne argumenty. W sporze ze sprzedawcą możemy równie dobrze powołać się na powyższą decyzję Prezesa UOKiK, jak i sam Wyrok ETS.
Źródło: www.uokik.gov.pl
Witam. Handluję sporo przez internet (mam sklep obuwniczy) i mam takie pytanie, a co z logiką tego przepisu jeśli mój klient nie wie jaki rozmiar chciał by kupić i zamówi (przypuśćmy) rozmiary 36; 36,5; 37; i na wszelki wypadek 37,5 po czym stwierdzi że jemu jednak w ogóle nie odpowiada ten model i postanowi odesłać mi w/w pary? Dziękuję za to że ten kto wymyślił ten przepis właśnie 44 zł. (11zł. wg. cennika PP) za to tylko że wystawiłem cokolwiek na necie. Nie wspomnę już, że rzeczy które ten ktoś „zakupił” są zablokowane na co najmniej 14 dni (10 dni na decyzje klienta i 4 na przesyłkę) Może to i skrajny przypadek nie mniej jednak realny.
Pozdrawiam
Zgadzam się z p. Andrzejem i Maciejem. Przepis ten traktowałby sprzedawców (sklepy) jak instytutucje charytatywne. My u Nas w naszym sklepie już się smiejemy, że jesteśmy jakimś sklepem charytatywnym. Jak można być takim debilem i ustanawiać takie przepisy, podejrzewam, że robią to osoby, które tylko i wyłącznie kupują, a takie ustawy powinny być konsultowane z handlowcami, aby zapoznać się jak to wygląda z obu stron. Otóż, mamy bardzo wiele zwrotów (prowadzimy sklep odzieżowy) z powodów różnych od koloru, złego materiału, aż do zwykłego „widzi mi się”.
Uważam, że to że klient kupuje w moim sklepie online jest jego dobrowolnym wyborem, a skoro jest jego dobrowolnym wyborem (nie przymuszonym) to akceptuje regulamin sklepu. Skoro go akceptuje, a w regulaminie jak byk napisane jest, że jeśli decyduje się na zakup, musi liczyć się z tym, że jeśli będzie chciał zwrócić towar, poniesie koszt odesłania go do sklepu. Przecież nikt mu nie kazał kupić, zgodził się na warunki regulaminu. Dlaczego więc sprzedawcy mają odpowiadać za częste błędy klientów bo np. wybrał zły rozmiar, wybrał kolor który mu się jednak nie podoba, prezent był nie trafiony, przesyłka szła zbyt długo, lub poprostu utracił płynność i nie ma pieniędzy na chleb, więc odda , zwróci towar, to dostanie zwrot. Przecież to jest paranormalny przepis, który pozwala klientowi na bezstratne kupowanie w sieci wszystkiego co mu się żywnie podoba. Bardzo wiele przypadków mamy że klientka kupuje, pochodzi w czymś kilka dni lub nawet 1 raz (np. na przyjęcie, sylwestra, wesele) a zaraz póżniej odeśle nam i twierdzi, że nawet nie rozpakowała (ale to już inny temat).
Skoro ktoś (także ja kupująć w innych sklepach on-line) decyduje się na zakup, to również odpowiadam za moją świadomą nie przymuszoną decyzję. Zgodnie z tym ponoszę wszelkie koszty, nie przemyślanego zakupu. Dlacego do cholery za takie błędy ma odpowiadać sklep ?
Ostatnio klienci tak się nauczyli (uświadomieni przez media) że praktycznie 20-30% to zwroty, nie mówię już o paczkach za pobraniem, które nagminnie nie są odbierane. My jako sklep mamy zarabiać, a nie działać charytatywnie na rzecz konsumentów.
Prawo powinno ustanawiać się w porozumieniu z obiema stronami, a nie tylko z radą rzeczników praw konsumenta, którzy za wszelką cenę chcą chronić konsumentów. A co chroni nas jako sklepy ? Nic… jesteśmy bezradni wobec wybrzydzających konsumentów…
Licze tylko że w końcu prawo zauważy także nas przedsiębiorców i będzie chroniło także nas przed nieuczciwymi konsumentami. Jakby nie było to my łożymy największe podatki aby utrzymać te instytutcje ustanawiające wszelkie prawa…
Panie Radku, może po prostu chodzi o to, żeby wprowadzić do polski duże, zagraniczne sieci dla których te kilka procent zwrotu nie robi różnicy.
Ustawy tego typu są lobbowane przez potentatów, sieci dużych graczy na rynku. I jest to jeden cel. Wyprzeć małą przedsiębiorczość, zastąpić galeriami, sieciami, a polaków zatrudnić jako tanią siłę roboczą. Przecież do tego to wszystko zmierza i to nie tylko w Polsce. W USA już od kilku lat to się dzieje. Wystarczy zobaczyć chociażby kilka miasteczek amerykańskich wyludnionych przez sieci Wal-Mart które od 1962 roku atakują stany i innych tego typu. Małe rodzinne firmy już padły, inne padają. To samo lecz w innej skali teraz zachodzi w Polsce. Takim Wal-Mart,em europu jest UE. Proszę wymienić markety, galerie i inne sklepy sieciowe które byłyby polskie. Owszem jest kilka może z pięć. Reszta to najczęściej Niemcy, Francja. I to te kraje najbardziej krzyczą o pomoc dla europy, dlaczego? Ano dlatego, że obawiają się strat bo zainwestowały w papiery takich krajów jak Grecja, włochy itp. Nam mydląc oczy całkowicie czymś innym.
I bynajmniej nie jest to teoria spiskowa. kto ma choć trochę zdrowego rozsądku to to widzi. Inni niestety inni myślą wyłącznie konsumpcyjnie.
Dlatego twierdzę, że to nie dla dobra Konsumenta tylko dla dobra dużych i silnych. Ustawy tego typu są lobbowane przez potentatów, sieci dużych graczy na rynku oni przetrwają, my zamkniemy swoje rodzinne sklepy działające od wielu lat i będziemy u nich pracować za 900 zł miesięcznie. A prezes UOKiK i inni tego typu, o rządzie nie wspomnę będą brać jeszcze większe wypłaty.
A konsument będzie się cieszył. Tylko, że już go nie będzie stać na wiele.
Niestety nie zgadzam się z większością z Was. Podam kilka argumentów na swoją obronę:
PS K-konsument, S-sprzedający
Po pierwsze wracajam do pierwszego przytoczonego przykładu: towar 500zł, przesyłka 200zł.
Opisałeś że K ma swoje widzimisie i odsyła przedmiot żądając 700 zł.więc czy na pweno nic nie traci ?? Traci 200zł, które musi zapłacić za odesłanie towaru, więc ponosi spory koszt, i nie wydaje mi się żeby tak robił specjalnie i wyrzuając 200 zł w błoto.
Po drugie w przypadku ponoszenia całego kosztu transportu za przedniot wart 700zł K musiałby zapłacić 400zł za kosztu przesyłki, więc jak dla mnie nie ma nawet mowy o tym aby to K płacił za wszystko, w przypadku, gdy często się zdaża że przedmiot kupiony nie spełnia naszych wymagań itp. a S nie płacił za nic..
Po trzecie, aby lepiej przedstawić sprawę, wg mnie powinno to działaćw drugą stronę, wówczas wypowiedzi większości z Was stracą na wartości. Tzn K płaci za dostarczenie towaru do swojego np domu. Więc S w przypadku zwrotu ponosi koszt dostarczenia towaru do jego magazynu z domu K. Czyli K płaci za dostarczenie twaru do siebie a S płaci za dostarczenie towaru do siebie.
Skoro konsument płaci sprzedającemu aby ten dostarczył mu towar do domu i nie musiał po niego osobiście przyjeżdżać to niech sprzedający płaci konsumentowi, aby ten dostarczył mu ten zwracany towar do jego magazynu, aby nie musiał po niego przyjeżdżać. K=S
I jeszcze ostatni argument: w przypaku gdy sklep mamy na miejscu i blisko to perzecież sklep ponosi koszt transportu tego towaru do swojej placówki, więc praktycznie konsument nie płaci za jego transport (w przypadku małych towarów) lub koszty te są nieporównywalnie mniejsze (np koszt paliwa dla samochodu którym przyjechaliśmy do sklepu-choć i tu można przyjąc, że ten koszt ponosimy za to, że to my tym samochodem jedziemy, a nie produkt który kupiliśmy)
Proszę o komentarze..:)
Kupiłem na Allegro Sony Ericsson Neo a szpzedawca przysłał mi Sony Ericsson Neo V za odesłanie zapłaciłem 35zł szpzdawca odesłał kase ale potrocił 35zł za kuriera plu 13zł za przesyłke dlaczego ja mam płacic za jego błendy
Odwróćmy sytuację.
Zamawiam książkę „Nauka języka angielskiego”, a sprzedawca przesyła mi książkę „Kulinarne przepisy babuni”. Informuję go o zaistniałej sytuacji. Sprzedawca przyznaje, że mogła być źle spakowana i prosi o wysyłkę. Kto wówczas powinien ponieść koszt transportu do sprzedawcy zareklamowanego towaru?
Osobiście uważam, że sprzedawca. Dlaczego? Bo jeśli odsyłam coś takiego na swój koszt to jestem frajerem. Co mi przyśle następnym razem? Długopisy? Zeszyt w kratkę? (koszt przesyłki to 1/5 ceny towaru).
Proszę o Wasze opinie.
A czy sprzedawca stacjonarny, u którego klient kupił i odebrał towar zwraca mu koszty dojazdu do firmy?
Jest to ewidentne nierówne traktowanie sprzedawców.
Jeśli reklamacja towaru to ok sprzedawca zwraca za wysyłkę, ale jeśli zwrot wynikający ze zwrotu towaru bo się nie spodobał albo był „nietrafionym prezentem” w ciągu tych 10dni to koszty powinien ponieść kupujący i mam nadzieję, że to kiedyś ktoś zaskarży.
To jest totalna bzdura. Przy zwrocie strony zwracają sobie to co świadczyły w stanie niezmienionym. O ile towar można zwrócić w stanie niezmienionym o tyle nie można zwrócić SKONSUMOWANEJ USŁUGI TRANSPORTU! Bowiem usługa ta została już skonsumowana. Konsument za nią zapłacił SPRZEDAWCY, a nie sprzedawca w imieniu Konsumenta, PRZEWOŹNIKOWI. Wystarczy zapoznać się zarówno z ustawą jak i samym KC. Natomiast jakieś tam orzeczenia wydane przez nasze Sądy lub Unijne nic nie wnoszą, ponieważ dotyczą konkretnych spraw, a nie ogółu. W polski prawodawstwie nie ma pojęcia czegoś takiego jak powoływanie się na orzeczenia dotyczące dotyczące innych osób / firm. To nie Ameryka. Jeśli Konsument zamawia w firmie transport, firma ta wykonuje dla niego tę usługę, to znaczy, że nie można jej zwrócić bo została już wykonana, w jaki sposób Konsument dokona zwrotu usługi transportu? Na tej samej zasadzie mógłby zamówić usługę wróżenia z fusów i do 10 dni również zażądać zwrotu. To po prostu odbije się na wyższych cenach produktów w sieci ponieważ sprzedawca podniesie ceny towarów do takiego poziomu, aby ew. zwroty zostały opłacone przez tych Konsumentów którzy towaru zwracać nie będą. Przedsiębiorca to nie instytucja charytatywna i ideą prowadzenia DG jest ZARABIANIE, a nie robienie dobrze Konsumentowi.
Zgodzę się z Panem, że jak dotąd orzeczenia sądów nie stanowią źródła powszechnie obowiązującego prawa w Polsce. Jednakże wpływ orzeczcnictwa na wykładnie prawa, a tym samym jego stosowanie jest oczywisty. W tym przypadku takim orzeczeniem podparł się Prezes UOKiK.
Warto dodać, że zagrożeniem dla przedsiębiorcy w takim wypadku (decyzji Prezesa UOKiK) jest kara pieniężna w wysokości do 10 % przychodów za ostatni rok rozliczeniowy. Może to być bardzo dotkliwe dla każdego przedsiębiorcy.
O ile do tej pory konieczność zwrotu kosztów wysyłki (od sprzedawcy do konsumenta) nie wynika wprost z przepisów, a została wyinterpretowana niejako z ich ducha (cel dyrektywy), to w niedalekiej przyszłości równiez Polska będzie musiała taki obowiązek wprost przewidzieć w ustawie. Zgodnie z niedawno przyjętą dyrektywą wydłużeniu ulegnie również termin na odstąpienie od umowy do 14 dni (obecnie mamy 10 dni), a w przypadku braku zachowania pewnych wymagań informacyjnych termin ten ulegnie wydłużeniu aż do 12 miesięcy.
Więcej informacji uzyska Pan tutaj: http://ec.europa.eu/justice/consumer-marketing/rights-contracts/directive/index_en.htm
Jest prawnikiem, jak też często kupuję przez internet. W związku z tym, odnosząc się do wypowiedzi wcześniejszych wyjaśniam, że w Polsce, po dniu akcesji, obowiązują równolegle system prawa polskiego i unijnego. W tym drugim systemie wyroki sądów są źródłem prawa. To, że system prawa UE jest słabo znany w Polsce, w tym również dla polskich prawników, nie powoduje, że można czytających w błąd wprowadzać swoją niewiedzą:)
Monika
Pani Moniko, w ramach aktów prawnych prawa wtórnego Unii Europejskiej wyróżnia się rozporządzenia, dyrektywy, decyzje, zalecenia i opinie.
Mowa jest o tym w art. 288 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej z dnia 1957-03-25 (N 1957 Nr 1 , str. 2).
Do treści Traktatu odsyłam tutaj:
http://eur-lex.europa.eu/LexUriServ/LexUriServ.do?uri=OJ:C:2010:083:0047:0200:PL:PDF
Orzecznictwo ETSu (a właściwie Trybunału Sprawiedliwości UE) nie ma mocy precedensu (źródła prawa), choć jak to zostało wspomniane wywiera ogromny wpływ na stosowanie prawa.
Szanowny Panie, dyrektywa o której Pan wspomina pod koniec wypowiedzi w chwili obecnej jeszcze nie obowiązuje w polskim prawodawstwie. Została co prawda przyjęta w UE ale ma 2 lata na wprowadzenie do polskiego prawa. Jak tak będzie to sprawa będzie oczywista i klarowna. Niestety obecnie różne przepisy wzajemnie się wykluczają, a nadinterpretacje Pana prezesa UOKiK są mało istotne dla ogółu. i najczęściej dotyczą nie tyle kosztu dostawy jak tego, że wiele nieuczciwych firm pobiera dodatkowe pieniądze za zwrot jako tzw. koszty manipulacyjne do czego, oczywiście nie mają prawa.
Natomiast kontrowersje budzi zwrot kosztów dostawy i dlatego jakoby przy okazji jest o nim mowa. Prezes sam nie wie jak interpretować Polski przepisy bo wzajemnie się wykluczają dlatego tez sięga po wyrocznie, w jego mniemaniu w postaci orzeczeń UE. Zapomina jednak, że w pierwszej kolejności stosuje się prawo danego kraju, a dopiero potem unijne, zresztą nie do końca jasne i nie dopasowane do realiów polski jako takiej, o polskim przedsiębiorcy i konsumencie nie wspomnę.
Dlatego koszt dostawy jest w tym przypadku nie istotny, a przytaczany przy okazji. Jak wspomniałem powyżej. Może lepiej byłoby zainteresować się ile zarabia Pan prezes UOKiK? Tym bardziej, że wypłaty otrzymuje z naszych podatków. To my Polacy płacimy jemu, a nie Niemcy, Francuzi czy inni. Więc włażenie bez wazeliny do pupy UN można by nazwać tak jak nazwał to nasz polityk którego nie wymienię.
Może warto aby zainteresował się tym NIK, a konkretnie wypłatą pana prezesa i jemu podobnych.
Witam, jestem tego samego zdania co poprzednik.
Kosztem przesyłki powinien być obciążany kupujący, a nie sprzedający. Sprzedający przy każdym zwrocie towaru jest narażony na ponoszenie dodatkowych kosztów.
Zwrot towaru bez podania przyczyny jest kolejnym bezsensownym zapisem w tej ustawie. Rozumiem że nie podoba się kolor, nie pasuje rozmiar itp. ale kupowanie i oddawanie bo ma się taki kaprys jest całkowitym brakiem poszanowania praw sprzedających.
Oczywiście rozumiem sprzedających, ale tak naprawdę ten zapis jest na waszą korzyść. Wymusza rzetelność sprzedaży i zmniejsza ryzyko po stronie kupującego. Więc kupujący jest chętniejszy do zakupów. Zgodnie z tym co napisano, bez kosztownego procesu (w przypadku gdy CAŁA wina jest po stronie SPRZEDAWCY) kupujący i tak w takim przypadku ponosi ryzyko poniesienia kosztów – czasowych i finansowych odesłania zbyt pochopnie kupionego towaru…
Witam zgodnie z tym co tu napisałeś.
Jest okres przedświąteczny, sprzedałem ok. 20 par butów z czego ok 50% zostało zwróconych. 10x11zł. to 110zł. moich kosztów za coś czego nie sprzedałem…. cóż jeśli są jakieś plusy w tym zapisie to sorry ale ja ich jeszcze nie zdążyłem wyłapać.
No i oczywiście nie mówmy ile zarobiłem na pozostałych 10 szt. bo moim zdaniem nie chodzi o to by uczciwi kupujący płacili mnie za tych którym się tylko wydaje że chcą coś kupić.
Mam wrażenie, że to co tutaj jest napisane o kosztach wysyłki jest niesprawiedliwe dla sprzedającego ponieważ to on więcej ryzykuje przy zawieraniu transakcji.
Proszę sobie wyobrazić sytuację, kiedy zamawiający kupuje na Allegro coś ciężkiego za kwotę 500 zł a cena wysyłki to 200 zł. W przypadku zwrotu takiej rzeczy na podstawie przepisów Sprzedający musi zwrócić Kupującemu także koszty dostawy produktu mimo, że usługa dostarczenia została wykonana a nie jest to składowa część ceny produktu tylko odrębna pozycja, na którą Kupujący zgadza się dokonując zakupu.
W przypadku zwrotu Sprzedający musi oddać 700 zł czyli poniósł stratę 200 zł na widzimisię Kupującego.
To bardzo niesprawiedliwe. Nie wiem czym naprawdę kierowały się osoby ustanawiające to prawo ale wynika z tego jedna negatywna rzecz. Mianowicie możemy być NIEPODPOWIEDZIANI za nasze zakupy internetowe a i tak zawsze wszystko będzie nam darowane.
Jeśli ktoś dokonuje zakupu to ma świadomość, że musi pokryć koszty usługi transportowej aby dostać towar i się na to godzi.
Bądźmy odpowiedzialni za swoje czyny a nie obarczajmy nimi Sprzedających.
Uważam, że to nie jest zgodne z Konstytucją.
Ktoś może to wykorzystać do spowodowania kłopotów różnych firm.
Pozdrawiam
Maciej
Takie prawo mogłoby prowadzić do dużych nadużyć a nawet do bankructwa przedsiębiorcy. Nie martw się sprzedający napewno się przed tym zabezpieczą wystarczy w regulaminie napisać że Kupujący wraz z zakupem przedmiotu zamawia usługę polegającą na dostarczeniu towaru i usługa ta kosztuje powiedzmy 200zł (jak w twoim przykładzie). sprzedawca może dowieźć towar własnym transportem, lub skorzystać z ofert przewoźników a mniejsi sprzedawcy, sprzedający małe rzeczy będą korzystali z pośredników jakimi są kurierzy lub poczta.
Przecież te zmiany miały swoje podstawy. Niestety część sprzedawców jest nieuczciwa i poleciało po wszystkich. Trzeba też pamiętać, że większość osób kupuje w necie ze względów na oszczędności, więc nie sądze że interesuje ich odsyłanie towaru do sprzedawcy ze względu na kaprys. Wówczas to co miał zaoszczędzić to wyda na przesyłkę i cena towaru wyjdzie jeszcze większa;) Wniosek -> lepiej iść do zwykłego sklepu, gdzie można zobaczyć, często dotknąć.
Podsumowując: niech sprzedawcy poprawią opisy swoich produktów, zamieszczą rzeczywiste zdjęcia, a nie poglądowe, a będzie mniej problemów. Nie jesteście tacy poszkodowani.